Schleich przy błękitnej wodzie, czyli podróż na Sardynię

Ciao! 
Dziś takie włoskie przywitanie, bo ja znajduję się na Sardynii:) Pogoda dopisuje, nawet przyznam że upał tu potrafi dać w kość. Przyleciałam tu dopiero wczoraj a już zakochałam się w tym miejscu:) No ale co tu o mnie gadać, w końcu Schleich też tu przyjechały. Niestety tylko "garstka" bo tylko 7, ale bagaż w samolocie, sami wiecie, bardzo ograniczony. No więc już byłam na sesji, jutro być może uda mi się wstać na wschód słońca, ale to jest wielkie MOŻE;) 


Lucky, mój podróżnik, który ZAWSZE ze mną wyjeżdża. Znacie już dobrze tego kawalera:) 


Woda jest krystalicznie czysta, ani jednego ochydnego  glona, śmieci też nie ma. Tak sobie można wyobrazić raj, w dodatku ludzi jest naprawdę nie wiele. 


Skałki wydały mi się dobre do sesji. Można na nich znaleźć krabiki i ślimaki. 


Apokalipsa pasuje do tej scenerii. 

Nabla również znalazła się tutaj, na przepięknych plażach. Kobyłka ani razu się nie wywaliła w porównaniu do reszty koniuszków. 







Moja ulubiona klaczka ładnie wyszła, to dziwne, bo nigdy nie podobała mi się na słońcu. A słońce tu wręcz pali... 


Malutkie kamyczki są niesamowite. Jak się po nich idzie boso to aż łaskocze!:) 

Fale obijały się o skały. Popołudniu były bardzo duże, a pływanie w nich było super. Tylko że wieczorem ukradły mi piłkę:( 




Sahara też przyjechała, ale że wszystkich szczerze powiem najgorzej pozuje. 





W tle fala akurat uderzała w skałę, nie raz dostawałam ataku serca że mi konia zabierze... 


Holliday zaciekawiony spacerował sobie po wybrzeżu.






Wlazł mi na kamyki a potem musiałam mu je wyciągać z kopyta. 




Nabla zaliczyła kąpiel i udawała że nie wie że robię jej zdjęcia;) Pasuje tu:) 


Na tym zdjęciu wygląda kucykowato, prawda? 


Tu akurat ładnie wyszła. 


Rzadko biorę ją na sesję bo jakoś tak ciężko mi się jej robi zdjęcia... 


Lucky zadowolony że znowu wyszedł z pudła. 


Trudno było opanować Apokalipsę;) Galopowala i galopowała... 


I tak się to chojrakowanie przy wodzie skończyło. 


A capella również sobie pobiegała po pięknym nienaruszonym piachu. 






Lucky miał szczęście i nie podzielił losu Apokalipsy. 



Stawanie dęba to jego życiowy cel;) 




A tutaj "Nowy" na drodze na plażę. Od plaży dzieli nas góra 30 metrów. 
Sardynia to wspaniale miejsce na pewno jeszcze jakiś post z tąd wstawię, ale to zależy od internetu którego tu niestety nie ma, chociaż to dobrze na chwilę odczepić się od portali społecznościowych;) 

Pozdrawiam serdecznie i papa:) 

Komentarze

Popularne posty