Był sukces jest i porażka

Witajcie! 

Wreszczie przychodzę z tym wyczekiwanym postem. 
Dzisiaj chciałbym powiedzieć klika słów o najnowszym customie - a jest co opowiadać... 

Już od dawna korciło mnie, żeby znowu wziąć jakiegoś konika pod pędzel, a, że kilka nadal ma ślady nieudolnego malowania zaczęłam się zastanawiać czy komuś stałaby się krzywda żebym jeszcze jedno wcielenie tym poszkodowanym Schleichom dała. I owszem, stała się krzywda mojej pewności siebie w kwestii malowania XD. 
Wracając do pełnej powagi, padło na klacz Knabstrup, która kupiona została specjalnie, żebym mogła trenować na niej malowanie. Najpierw została karą Pandorą, potem została siwa potem dostała maść tarantowatą i znów wróciła do siwego wcielenia. Klacz po przejściach ale i tym razem się nie zlitowałam. 

Ciężko uwierzyć, a hejterzy i tak powiedzą, że fejk XD. Zaraz zabiorę się za opisywanie tej szkarady, ale najpierw chciałabym też opowiedzieć o samym procesie, który rozciągnął się na kilka tygodni. 
Stało się tak, gdyż na chwilkę odpłynęła mi wena i klacz stała na półce czekając aż zmęczę się widokiem tak pokrzywdzonego modelu. 


 Przedstawię Wam teraz kilka screenshotów z Instagrama, bo tam właśnie dokumentowany był cały proces. Najpierw wykąpałam ją w środkach czystości - głównie w płynie do piekarnika. Spłynęły z niej całe pastele i wierzchnia warstwa farby. Grany był również papier ścierny, który swoje zrobił! 


„Druga kąpiel w mocniejszych chemikaliach”. Tym razem był to rozpuszczalnik z wodą i z pomocą szczoteczki do zębów (of course już zużytej x)). 
Zadziwiona byłam efektem ale jednak nie był on wystarczający, cała farba nie zeszła.


„Myślę, że nic już więcej nie mogę zrobić - jest gotowa na malowanie”, taka gotowa, że stała potem kilka tygodni na półce x). Jak widzicie zadziały się złe rzeczy - powstały grudy, zadziory i nierówne powierzchnie, których papier ścierny nie był już w stanie wyrównać. 
Zdziwiło mnie to, że w niektórych miejscach zmyłam jej oryginalną farbę (nie mówiąc już o poprzednich wcieleniach) a w niektórych choć próbowałam nie mogłam wyzbyć się tej brązowej (takim była taranten). 
Natomiast za bardzo nie widziałam wyjścia z tej sytuacji więc postanowiłam się tym nie zamartwiać i działać dalej. 


Klaczka została przemalowaną na maść srokatą. Zdecydowanie muszę popracować na kształtem łat, ale jest już lepiej od Molly. Grudki rzucają się w oczy, cieniowanie leży i płacze. Z zaróżowieniem się zagalopowałam, jak widzicie łopatka nawet jest różowa a nos wygląda jakby właśnie wypiła koktajl truskawkowy. Mimo dużej ilości warst nie mogłam zakryć dostatecznie nóg, nie podoba mi się przejście między kopytem a właśnie nogą. Ogonowi może przydałoby się trochę więcej warst białego. 

Po drugiej stronie jest już mniej łat.
Jednyne z czego jestem zadowolona to oczy, wyszły całkiem nieźle. Minusem tego modelu to krzywe nogi (zawsze takie miała) i ciągle się wywraca. 


Przyznaje bez bicia, że klacz to porażka. Aż mnie ogarnia złość jak na nią patrzę i pewnien żal do siebie, że nie zrobiłam tego lepiej. Chociaż, czy w ogóle potrafiłabym zrobić to lepiej? 
Zapewne zalicza się do tej nieudanej ekipy. Tym razem nie proszę Was o pomoc z wymyślaniem imienia bo dostała imię Derrota co po Hiszpańsku oznacza porażkę, pokonanie, tak zwany „defeat”. Miała być Dorota, po świetnej charakterystycznej postaci z „Gossip Girl” ale nie zasługuje na to a więc jest Derrota. Czy to zbyt dziecinne, że nadal nazywam swoje koniki? :o 
Spokojnie, ograniczam się tylko do customow, tylko one dostają imiona, żeby je jakoś zapamiętywać jak zmieniają wcielenia i odróżniać. 
Wracając do customa, to trochę efekt zabolał i mam teraz lekki lęk przed customami, ale jesienią  kiedy fotografia jest utrudniona lubię tak spędzać czas i napłynęła mi masa pomysłów. Z drugiej strony dziwię się, że Derrotka, ta zagrudziała paskuda, dała mi kopa motywacji i mimo zniechęcenia mam jednocześnie ochotę zamówić jakieś zabiedzone koniki z olx i dać im drugie życie xD. Co sądzicie? Malować czy zamknąć gdzieś pędzle i farby, żeby nie korciło? x). 

Chcę jeszcze, żeby było jasne iż żadnych koników nie zmarnowałam dlatego proszę powściągnąć wszelaki hejt, że „zmarnowany model” lub „wcześniej było lepiej”:). Żaden custom nie idzie na straty, nie w tym hobby, ponieważ każda jedna praca dodaje nam doświadczenia i pozwala unikać błędów na przyszłość. 
Oprócz tego klaczka dała mi dużo radości bo nie patrząc na efekty lubię malować te koniki:D. 

Mam nadzieję, że post chociaż krótki Wam się spodobał. 
Papa! 

Komentarze

  1. Też nie można powiedzieć, że Derrota to porażka – wyszła Ci ładnie. Ja akurat jestem w prawie takiej samej sytuacji – jeden z modeli właśnie jest w czasie czwartego malowania :).
    Ćwicz, a będzie coraz lepiej!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, i życzę powodzenia w czwartej przeróbce modelu!:D

      Usuń
    2. Już pomalowana! I przydało jej się, naprawdę (jeżeli chcesz zobaczyć, to już ją pokazywałam na blogu: https://gold-horses.blogspot.com/2020/11/custom-kara-teczowy-halterek-dla-catch.html) :D

      Usuń
  2. Czy mnie oczy mylą czy w końcu pomalowałaś kopyta? Ten postęp mnie cieszy :D
    A co do Twoich customów to mam wrażenie, że robisz je jakby... za szybko. Chodzi mi o czas, w którym kończysz customa. Wygląda to trochę jakbyś podświadomie się spieszyła i jakby to ujmowało Ci nieco dokładności. Może nie jest to reguła, ale ja mam tak, że muszę poślęczeć trochę nad modelem, nałożyć starannie kilka warstw, a potem zostawić model do następnego dnia. Może to by coś pomogło?

    Nie wiem kto chciałby krytykować Cię za ,,zniszczenie" modelu, ale ten argument jest strasznie głupi. Zwłaszcza, że dajesz kolejne wcielenie temu samemu kopytnemu. Przecież nie pocięłaś go na kawałki i nie wyrzuciłaś do śmietnika, bo tak.

    P.S. Ja tam nadal nazywam wszystkie moje modele, a customy dostają po dwa imiona c; Jeżeli ktoś uważa koniki za dziecinne, to trudno, ale Ziko to Ziko a Północ to Północ. I tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieeee, kopytka to nadal daleki temat, ale muszę Ci powiedzieć, że miałam plan akurat wtedy zrobić je ten pierwszy raz aleee, zniechęcił mnie ogólny wygląd Derrotki:0 być może klucz do udanych prac tkwi właśnie w tym, w mojej cierpliwości.
      Na pewno masz rację, ostatnio myślałam nad tym trochę i można wywnioskować, że moje customy i proces nad nimi są trochę nerwowo pospieszone (jeżeli można tak mówić x)). Co prawda ten akurat model rozciągnął mi się na kilka tygodni i trochę stał między procesami, ale może powinnam wolniej robić detale. Rzecz może być też w tym, że pewnych czynności nie lubię i chcę jak najszybciej je pominąć, żeby zabrać się za te, które lubię. Dziękuje Ci za te słuszne uwagi, ciszę się, ze jest tu ktoś taki, który szczerze powie co myśli heheh:p

      Usuń
  3. Ja tak mam póki co z każdym customem, nie podoba mi się, nie wiem jak kłaść farbę żeby nie było smug ani pęcherzyków powietrza. Masz może kredki akwarelowe? Popróbuj z kopytami, będą wyglądały lepiej, a domalujesz całą sierść na nogach :) Łaty są na pewno lepsze niż u Molly, choć gdzieniegdzie widać niedomalowania, ale przymykamy oczko. Pysia ma uroczego :3
    Pozdrawiam i życzę powodzenia oraz chęci do następnych prób!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Mi na razie zadowalająca struktura modelu udała się 2 razy na jakieś 20 XD. Kredki akrylowe kiedyś miałam ale nie wiem gdzie teraz są, musiałabym poszukać, ale za kopytka to ja się jeszcze nie brałam - najpierw nauczę się malować całego konia:p
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. U mnie każdy model ma imię, wiek, rasę i jakiś tam charakter, także spoczi, nie jesteś za stara. Co do customów, to podziwiam Cię za to, że się nie poddajesz i wciąż to robisz. Mam podobne wrażenie, jak Nath, co do czasu tworzenia. Twoje customy są za każdym razem inne, raz lepsze, raz gorsze, ale wydaje mi się, że to może być wina jednej rzeczy, tylko nie wiem jakiej. W sensie wina jakiegoś aspektu podczas malowania, błędu, który jest powielany, ale uznaj moją wypowiedź jedynie za wskazówkę.
    Poza tym trzymam kciuki i czekam na następne prace!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, ja sama się dziwię, że jeszcze się w to bawię x).
      Też mi się tak wydaje, tylko właśnie nie jestem w stanie wyłapać tego błędu... Będe musiała skupić się bardziej przy kolejnym customie i zastanowić co mi sprawiło największy kłopot i na czym się zawiodłam.
      Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty