HUBERTUS 2019

Ckześć! 
Staram się jakoś działać na blogerze, ale ciężko jest bo szkoła daje w kość. A jeśli już szczerze rozmawiamy to jest bardzo ciężko.
Mój modelowy instagram zawiesiłam, ponieważ od jakiś 3 tygodni nie byłam na sesji, a starych „śmieci” nie będe  wrzucać bo staram się zachować jakąś estetykę. 
Nie mam czasu. Na nic. Jazda konna raz w tygodniu, korepetycje 2 razy w tygodniu, skrzypce 2 razy w tygodniu. Oprócz tego codziennie (w szkolne dni) basen na 6.30, w piątki na 6.05, a jescze muszę być przynajmniej 2 razy w tygodniu na basenie po południu. Dopiero 3 tydzień szkoły a ja już jestem bardzo zmęczona. Na razie nie najgorzej mi idzie z ocenami ale materiału jest  coraz więcej. Domyślam się, że macie tak samo, jeśli nie gorzej (wydaje mi się, ze jestem młodsza od wielu z was). 

Ja wiem, że to blog o modelach koni, ale nie mam nic modelowego na razie, a za to mam więcej ciekawych rzeczy jeździeckich:3 

Za tydzień mam nadzieje uda mi się pójść na zdjęcia. Szkoda, ale co mam zrobić, najpierw obowiązki potem można myśleć o modelach:) 
No ale trochę odpoczynku mi się należy, o tak o to znalazłam się na moim drugim w życiu hubertusie połączonym z zawodami skokowymi!
Zastanawiałam się w jakiej formie wam to zrelacjonować. 
Postanowiłam, że zrobimy coś typu po kolei opisy każdego dnia, każdego wieczoru będe do tego posta doklejać opis danego dnia. Hubertus jest 3 dniową imprezą, wiec trochę to zajmie, mam nadzieje, że jakieś zdjęcia będe miała.  No to zapraszam do czytania! 


                             Dzień 1

Szczerze troszkę się zestresowałam na początku, mam jakąś shizę z dzieciństwa, że jak jest dużo koni to trochę robie się nerwowa. 
Jak byłam mała nienawidziłam jeździć w dużych grupach, poprostu się bałam, po upadku z konia Kasztana strach się nasilił, bo wiedziałam że jak jeden koń się spłoszy to mój też. Teraz już jeżdżę wiele lepiej mam kontrole nad koniem, ale nadal ten cień stresu zostaje. 
Teren przed hubertusowy był w większości stepem i kłusem aby się przyzwyczaić i w ogóle „ogarnąć”. Dopiero kiedy wjechaliśmy na polankę każdy pojedynczo mógł sobie pogalopować.  
Trochę miałam problem z utrzymaniem odstępu, bo konie były podniecone terenem, ale im dłużej trwał teren tym bardziej czułam się lepiej. Ostatni teren odbyłam w maju więc dosyć dawno. A na tym koniu siedziałam ostatnio 2 lata temu. 
Jadę na Hordynce. Jest bardzo spokojna w obejściu i w jeździe, ale jednocześnie bardzo do przodu. Po pierwszym dniu jestem bardzo zadowolona, i mam nadzieje że takie odczucia się utrzymają! 

                          Dzień 2 
Pobudeczka o 4.50, na 5.00 karmienie koni. 
O 6.50 mielismy już być gotowi na placu, oczywiście na teren bardzo przedhubertusowy. 
I wiecie co? Było o wiele lepiej niż wczoraj. Nie wiem czemu. Kon słuchał mnie w 100% , mieliśmy taki odstęp jaki ja chciałam nie ona (przynajmniej przez polowe terenu), później wracając do stajni nam się trochę rozsypało, ale wiadomo, konie ciągną do domku. 
Było więcej klusa, w miarę dużo galopu, ale znowu pojedynczo na kole na łące, i aż byłam zdziwiona jaka kobylka była grzeczna!:) 
Wróciliśmy na śniadanie o jakiejś 8 coś, chwila wytchnienia i zaraz na gonitwę!

                                 ... 

No i cyk pierwsza wpadka x) 
Nie miałam pojęcia, że białe bryczesy są wręcz obowiązkowe! Ja swoich nie mam - nie potrzebowałam ale na szczęście koleżanka mi pożyczyła. 
No ale wszystko musiało być perfekcyjne, każdy mial taki sam czaprak, wszyscy wyglądali bardzo ładnie i elegancko aż się dziwnie czułam! 

Fot: Photo Monskoo

Na gonitwę przyjechały jescze konie z innych stajni, było tam z ?50? koni, wiec nerwowo. Emocje rosły z każdym krokiem mojego konia, klaczka trochę sie zdenerwowała jak z resztą wszystkie konie, ale była dzielna i nic nie odwaliła brzydko mówiąc;) 
2 razy w drodze powrotnej mnie poniosła ale ogólnie to było dobrze. 

Po takich łąkach galopowaliśmy. 
fot.: Photo Monskoo
Wracając do opisu dnia: 
Typowa krzątanina po stajni, wyjazd na plac, krótkie przypomnienie zasad bezpieczeństwa (w końcu zastęp złożony z tylu koni to nie byle co!), i wreszcie wyruszyliśmy. Hordynce udzielały się moje emocje (mówię wam, wszystko siedzi w głowie:D). Starałam się być opanowana. Na początku był plan żeby poprostu galopować z końmi i nie spaść, jednak jak tylko ruszyliśmy poczułam, że mam fajną kontrole i coś tam podgonilismy, a nawet kilka razy byliśmy blisko lisa, niestety w tym roku również nie udało mi się. Mój „czołg”i tak spisał się super, uważam że dałyśmy z siebie 100%, bez potrzeby się martwiłam bo gdy zaczęła się gonitwa kon był bardzo grzeczny. Wracając trochę już gorzej, ale ja też już nie miałam siły wziąć się w garść. Gonitwa była krótka, ale było super. Hubertus to już chyba na stałe wpisze się w mój kalendarz! Podczas takich imprez zdobywa się dużo doświadczenia, a przede wszystkim jest super zabawa:D 
I w tym roku dostałyśmy flo. 
Po powrocie na myjkę i to już koniec wrażeń z tamtego dnia. Powiem tylko ze padałam z nóg! 

Fot: Photo Monskoo
Ja na tym gniadym:3 
                              Dzień 3

Tym razem mogłam się wyspać, tylko o 8:30 poszłam po Hordynke i chodziłyśmy stepem po placu na kantarze, a potem poszłyśmy na chwile na łąkę.  Później miałam trochę wolnego czasu a potem zawody skokowe. 

Fot. Basia B. 

Jechałam na Stokrotce (kojarzycie? Jechałam na niej BOJ, i Hubertusa w zeszłym roku). 
No i powiem szczerze mogło być lepiej. Parkur ostatni raz skakałam w Irlandii. Ostatnio skakałam tylko małego  krzyżak  na kucyku który dopiero uczy się skakać, ale nie będę zwalać na takie rzeczy. No ale jechałam LL (85 cm, jeśli nie nawet 90, bo wydawało się w miarę duże), z jokerem. 
Dla osób które nie wiedzą: joker może mieć różne formy. Tutaj, było tak ze za kazda przeszkodę otrzymywało się punkty, a na końcu można wybrać którą chce się pojechać tą za 8pkt czy za 16pkt. No i ogólnie to na początku miałyśmy ładny rytm (poniosła mnie tylko na jednej ścianie), było trochę za wolno ale było ok. No i po 6 przeszkodzie stwierdziłam bardzo inteligentnie ze jadę na złą nogę (oczywiście wcale tak nie było), zwolniłam żeby przejść do klusa ale mi się nie udało i wybiłyśmy się z rytmu, ja zrezygnowałam z najazdu na joker. I tak miałam przejazd na czysto, ale trochę za wolno. Tak wiec nic nie zdobyłyśmy ale potraktuje to jako zdobycie doświadczenia; jak to w sporcie, nie zawsze jest idealnie;D 

Fot: Basia B. (nie wiem czy moge podawać nazwiska, jakieś RODO czy coś? XD).



Proszę bardzo, tutaj zdjęcie z zawodów. Przedostatnia przeszkoda (ta przed jokerem). To jest screen z filmiku. 


W każdym razie, niezapomniany weekend. Spędziłam super czas, dużo jeździłam No i uczestniczyłam w swoich pierwszych otwartych zawodach:3 Teraz trzeba zdać SOJ żeby jechać wyżej następnym razem!:D  
Moje jeździeckie umiejętności myśle że trochę się polepszyły, nabrałam pewności siebie i już odliczam dni do następnego hubertusa haha! 
Jako że nie mam czasu na modele, a do stajni chodzę raz w tygodniu to pomyślałam ze przez ten ciężki okres w szkole moge dawać tu różne moje jeździeckie historie? Żeby zapełniać te dziury między modelarskimi postami. 
Tak od czasu do czasu, bo już niedługo na pewno coś modelowego wrzucę, w końcu to moje kochane hobby:3 
Dziękuje za wytrwanie do końca tego długiego postu, mam nadzieje że już niedługo wrzucę coś modelowego  - bardzo za tym tęsknie. 
To pa! 

Komentarze

  1. Zacznę od szkoły, aby zachować chronologię postu. Jestem w ostatniej klasie lo i chyba powinno być ciężko, ale przyznam, że maksymalnie olewam szkołę. Jednak we wtorek (15.10) mam sprawdzian z matematyki, a to jedyny przedmiot, z którego mogę mieć prawdziwe kłopoty, jeśli nie dostanę chociaż 2, więc przysiądę do nauki. W moim jeździeckim świecie nic ciekawego się nie dzieje, chociaż ostatnio miałam okazję w końcu pojeździć po placu i jest to dla mnie tak motywujące (moje jeździeckie życie składa się głównie z terenów)! I jestem dumna ze swojego kucyka. A przechodząc do treści dzisiejszego wpisu, jestem też dumna z Ciebie. Wiem, jak to jest mieć wybujałą wyobraźnię, być pamiętliwym i wybrać się na grupową konną wycieczkę. Nieraz sobie wyobrażałam swoje wypadki "bo coś". Stokrotki nie pamiętam, ale jeśli to ta łaciata ze zdjęć to jest cudowna! Nie będę miała Ci za złe, jeśli zaczniesz wstawiać na bloga więcej końskich postów, z chęcią je czytam. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogę olewać szkoły.
      Tak to już jest, w sumie to zależy mi.
      Ja z matmy również leżę, ale moje oceny z tego przedmiotu średnio to 4 wiec nie tak zle.
      Na tereny rzadko wsiadam, ciężko byłoby na hipodromie w Sopocie x)
      Głównie jezdze na hali. I latem na placu.
      No i w terenie czasami trochę mam to samo. Wyobrażam sobie najgorsze, i to nie moge przestać. Uwielbiam tereny i hubertusy, nie mam jakiejś traumy czy coś XD Ale jak jest dużo koni to trochę tak się obawiam. Kiedyś, jakieś 3 lata temu tak mnie kuc poniósł w terenie że normalnie myślałam że tego nie przeżyje XD Już od dawna nie boje się trudniejszych koni, spłoszeń, brykania itd ale ja w terenie ostatni raz byłam w maju, na tym koniu ostatni raz siedziałam 2 lata temu, No to tez inaczej...
      dziękuje Ci bardzo za miłe słowa i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Oj, ja chyba o rok młodsza od Ciebie ;) a i tak ciężko. Post bardzo ciekawy, strasznie żałuję, że w mojej stajni nie ma możliwości takiego poganiania się.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Jak komuś zależy to w każdej klasie ciężko x(
      No a na hubertusa zawsze możesz gdzieś wyjechać :D

      Usuń
  3. A ja, co mnie niezwykle dziwi, przeżywam jakiś nowy rozkwit, bo... mam dwa razy więcej na głowie! Sama tego nie rozumiem. Na customy, sesje ani rzędy wprawdzie nadal czasu nie mam - a może powinnam powiedzieć faktycznie nie mam, bo w zeszłym roku bym miała. Zawsze sobie mówiłam - nie jesteś zmęczona, tylko się lenisz. Ogarnij się, to będziesz mogła zrobić znacznie więcej. A teraz mam coś na kształt: ,,Ha! A nie mówiłam?" Z drugiej strony kiedy wracam myślami do zeszłego roku to nie widzę żadnej luki czasowej, którą mogłabym zapełnić figurkami; faktycznie starałam się ,,ogarnąć" i wyrobić czasowo ze wszystkim, ale po prostu nie mogłam, nie byłam w stanie, byłam piekielnie zmęczona. Najwyraźniej wszystko siedzi w głowie i dopiero jak trzeba, to da.

    Jak już pisałam wielokrotnie, w życiu nie byłam w terenie, więc ogromnie Ci zazdroszczę :D
    Na pewno tak duża impreza to stres, no bo tyyyle koni! Chociaż pomaga też przyzwyczaić rumaka wraz z jeźdźcem do takich sytuacji, a przy okazji przetestować posłuszeństwo c;

    No nie wierzę! Jeździsz na zawody i nie posiadasz białych bryczesów? Ja już na odznakę musiałam mieć. Niby wiem, że u skokowców jest trochę luźniej w sprawach stroju, ale i tak to dla mnie niewyobrażalne :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również padam z nóg, w zeszłym roku na początku 2 semestru w szkole była masakra - nie chciało mi się nic a nic, miałam dosyć tego parcia na same dobre oceny, różnych sytuacji, No i takie tam:3 i tak dawałam radę. Mimo, że miałam mało czasu to i tak zdąrzylam iść na sesje czy coś, nawet 2 razy w ciągu jednego weekendu, a teraz... A TERAZ TO JAKAŚ MASAKRA :C
      Naprawdę uważam że jednak szkoła szkołą, nauka nauką ale jest tego za dużo.

      Teren to naprawdę super zabawa! Naprawdę nigdy nie byłaś? Musisz koniecznie spróbować! Teren to dobre sprawdzenie swojego konia. Ale równie dobrze kon może super chodzić na hali/placu, a świrować w terenie. Myśle że konie jednak lubią chodzić w terenie, to taka odskocznia od treningów.

      Najpierw jak zdawałam odznakę to mogłam w granatowych, taka jedna para mi się bardzo spodobała i była super wygodna wiec wzięłam. Potem to nigdzie nie jeździłam dopiero na hubertusa i wtedy to był mój 1 hubertus, nie chciałam kupować bryczesow na 1 raz, i znowu pojechałam w granatowych i wszystko było ok, nikomu nie przeszkadzało. Później kupiłam takie ciemno beżowe, a na obozowych zawodach nie trzeba było mieć białych, a znowu pomyślałam „aa, na 1 raz to niee”. No pojechałam na hubertusa, a był to wyjatkowy hubertus bo połączony ze ślubem i nie miałam pojęcia ze takie bryczesy są obowiązkowe, tak samo jak nie wiedziałam że w ogóle wystartuje w tamtych zawodach No i tak to wyszło:3 ale teraz na 10000% kupuje niedlugo białe bryczesy, muszę!:D

      Usuń
  4. Na zdjęciach hubertus wygląda fantastycznie! ,,Twój" konik jest prześliczny i z fotek wniskuję, że bardzo skoczny. Ja hubertusa mam prawdopodobnie 3 listopada, jednak u nas kończy się długim terenem bez żadnych gonitw, czy zawodów, a przyznam, że troszkę bym tak chciała. Nasza trenerka boi się po prostu, a że stajnia jest mała i nie mamy natłoku takich pewnych w siodle jeźdźców to muszę się z nią zgodzić. Trzymam kciuki za dalszą pracę i życzę więcej wolnego od szkoły (sama wiem jak to jest-łączmy się!)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! I tak coś, Hubertus jest dość niebezpieczny. Ja również pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty