Co tam pod choinką?

Witam po świętach! A w zasadzie w pierwszym dniu świąt!
No i znowu trzeba czekać te przeklęte (chodź z modelami nie aż tak ;)) 365 dni do kolejnej gwiazdki... No tak, ale mimo to jestem najszczęśliwsza na świecie! Znalazłam pod choinką Breyer Traditional GG Valentine i Heartbreakera. 
Nareszcie w mojej kolekcji zawitał Breyer Traditional, ojejku jak się z tego cieszę!!! Dobra, trochę za bardzo..Ale spokojnie, z moją psychiką wszystko OK! Poprostu ta radość, chyba pamiętacie sami jak dostawaliście pierwszego Traditionala!Nie wierzę że publikuję to zdjęcie...;) 
I ta cudna poza Hearthbreakera! Czapeczki Mikołaji są w sam raz dla moich nowych modeli. Przyznać muszę że przewrażliwilam się na ich punkcie. Czy każdy tak miał? Czy tylko ja się tak podniecam...Zostały wyrzeźbione w listopadzie 2016 roku. Jak to Breyery, mają wspanieałe wyrzeźbione szczegóły. 
 No, no bardzo fotogeniczny model. Będe ją teraz męczyć na sesjach, haha!
Oprócz tego zdobyłam jeszcze brakującą w mojej stajni myjkę. 




Od razu pokochałam ten zestaw. Przydadzą mi się szczotki, bo poprzednie zgubiłam w trawie. 
Ten różowy kantarek jest taki słodki... :) Tylko czemu ten koń ma czarny trojkąt na zadzie?!Wszystko jest zrobione bardzo realistycznie, kamienie i to gumowe podłoże. Konik ma bardzo ładną głowę i ogólnie polecam zestaw! :)
Z modeli dostałam jeszcze 2 drewniane koniki na biegunach. Ciekawe, bo jeden z nich był malowany ustami.


 




Kolejny custom. Koń przed malowaniem był jakiś dziwnie złotawy. Nie udało mi się całkowicie tego zamalować. 








Lubię, gdy konie mają cały biały łeb. Na tym koniu właśnie to zrobiłam. Kopyta zostawiłam chociaż są obrzydliwie sztuczne. Tu porównam kopyta Schleich i Collect.

Collect:

Zero wgłębień, poprostu pomalowane jednym kolorem. Trochę to nienaturalnie wygląda. 

Schleich:

Jak dla mnie to wyglądają bardziej realistycznie. Są fajnie pocieniowane. 
Ale od spodu u Schleichów czasami nie widać strzałki. A u Collecta tak. 

No dobrze wracam do customa. 
Zrobiłam z niego srokacza. 



Przybrał wygląd konia westernowego. Imię otrzymał Big Jazz. Ma jaśniejszą grzywę niż całą resztę, ponieważ najpierw była biała, ale jednak postanowiłam zrobić brązową. Efekt: 

Jutro wyjeżdżam na obóz, a więc na cały tydzień Was opuszczam. Pa, pa! 

Komentarze

Popularne posty